Dzisiaj jest 28 Marca 2024, Czwartek, imieniny obchodzą:

Po prostu jechałem do przodu

Dodano: 14 lutego 2018

„Pamiętam każdy wyścig, każdy wiraż z tych zawodów. Gdy się kąpałem, podszedł do mnie pewien redaktor i zapytał – jak się czuje mistrz świata? Zamiast odpowiedzieć, zapytałem – czy ja naprawdę jestem mistrzem?”

To słowa Jerzego Szczakiela, który karierę żużlowca rozpoczął w 1967 roku, a już po czterech latach jej trwania, na jego koncie pojawił się pierwszy tytuł mistrza świata. 11 lipca 1971, wraz z Andrzejem Wyglendą, został zwycięzcą mistrzostw świata par. To był jeden z lepszych sezonów zawodnika, który przez całą sportową karierę związany był z Kolejarzem Opole. W tym samym roku zdobył również tytuł Indywidualnego Mistrza Polski.

Na kolejny sukces trzeba było poczekać ponad dwa lata, jednak na taki triumf, można by czekać znacznie dłużej.

2 września 1973 roku, na Stadionie Śląskim w Chorzowie odbył się finał Indywidualnych Mistrzostw Świata na żużlu. Kandydatem do zwycięstwa był legendarny Ivan Mauger. Do zawodów zgłoszonych zostało pięciu Polaków, a największe szanse dawano Zenonowi Plechowi.

Jerzy Szczakiel wygrał pierwsze trzy serie startów. Na koniec zmagań zaliczył dwa drugie miejsca i w klasyfikacji generalnej znajdował się na pierwszej pozycji wraz z legendarnym Nowozelandczykiem, Ivanem Maugerem. Obaj mieli po 13 punktów, więc o tytule Indywidualnego Mistrza Świata decydował bieg dodatkowy.

– To były piękne chwile. Do dziś pamiętam każdy wyścig z tych zawodów, każdy wiraż. To było przekonywujące zwycięstwo, które zostanie ze mną na zawsze – dodał Szczakiel.

W biegu dodatkowym nikt nie stawiał na zawodnika Grodzic, jednak ten sprawił, że kibice zgromadzeni na „Śląskim” zobaczyli pierwszego, polskiego Indywidualnego Mistrza Świata na żużlu.

– Nie wiedziałem, że mnie atakuje. Jechałem pierwszy. Uzgodniłem z moim mechanikiem, że będę jechał przy krawężniku. Dopiero po przejechaniu okrążenia zobaczyłem, że motocykl mojego rywala leży na torze. Dojechałem do mety i poczułem wielką radość. Nie było tego po mnie widać, ale w środku czułem się niesamowicie. Jak się kąpałem to przyszedł redaktor, który zapytał mnie, jak się czuje mistrz świata, a ja go zapytałem, czy naprawdę jestem mistrzem? Cieszyłem się, ale nie mogłem tego pojąć, że udało mi się wygrać – wspomina Szczakiel.

Kibice wiwatowali na cześć nowego mistrza, który pokonał legendę. Na stadionie pojawiło się około 100 000 widzów.

– Tłum ludzi, którzy cieszyli się z mojego zwycięstwa był ogromny, to było coś wspaniałego. Bałem się, że ich zawiodę. Dzięki dobremu sprzętowi oraz współpracy z mechanikiem, który wiele mi podpowiedział, udało mi się wygrać – stwierdził Jerzy Szczakiel.

We wrześniu tego roku, wielki speedway powróci do żużlowej kolebki Śląska po 15 latach przerwy. Na zmodernizowanym i odnowionym Stadionie Śląskim odbędzie się finałowa runda cyklu Speedway Euro Championship oraz mecz Żużlowej Reprezentacji Polski, która zmierzy się z drużyną Reszty Świata.

– Bardzo się cieszę, że na Stadionie Śląskim odbędzie się finał Indywidualnych Mistrzostw Europy. Jest to bardzo ważna impreza. Będę wspierał naszych reprezentantów. Niegdyś, ten tytuł zdobywali Polacy, mam nadzieję, ze tym razem będzie podobnie – zakończył Szczakiel.

Organizatorzy „Żużla na Śląskim” przygotowali dla wszystkich fanów, którzy chcą uczestniczyć w pierwszych po piętnastu latach zawodach żużlowych w Chorzowie nie lada gratkę. Możliwość obejrzenia najlepszych żużlowców Europy na legendarnym Stadionie Śląskim za 19 zł, to najlepsza żużlowa oferta dla wszystkich sympatyków czarnego sportu w 2018 roku! Jeszcze nigdy bilety na żużlową imprezę roku nie były takie tanie.

Czytaj również